czwartek, 18 czerwca 2015

Domownicy czworonożni - koty

Koty, kocurki, kocurki, kotki, diabły wcielone, leniwce, dziki, pięknoty, sierściuchy i cała reszta.

Kotów jest sześć, tygrys Spięty, królewna Lula, lafirynda Mięta, buc Malina, dzikus Szarka. Te dwa w kapciach znajdy spod orzecha, wykarmione strzykawka poszły do dobrych ludzi. Maliny i Mięty nie ma na zdjęciach (na razie) Jest jeszcze Kminek, kot z miejscem na duszę.





Domownicy czworonożni - psy



Mieszka z nami pies.
ZWORKA nestorka, przytulanka, ślicznotka i panienka, szef całego zamieszania. Nawet Czarna się jej słuchała. Mój demo pies. Ma 11 lat, a cały czas najszybciej się uczy.  Pies trenera. Do szpanowania i rozpieszczania. Bo Zworka umie wszystko :-)


LESIEK lat chyba 2, pan biegacz, krzywa nóżka, tancerz, najbardziej rozedrgany pies na świecie. Zaczynamy z Lesiem trenować, taki szczyl to się szybko uczy. Nie spodziewaliśmy się dzieciaka w naszej bandzie, ale bardzo się przydaje, do zabawiania hotelowych gości.

W tej chwili (marzec 2020) Lesiu jest już dorosłym dojrzałym Panem. Dalej rozedrgany ale najmądrzejszy na świecie.


 MIKI i RAVEN nie spokrewnione ze sobą bliźniaki, 6 lat w jednym boksie. Teraz uczą się być osobno, reagować na swoje imię a nie oba.
Raven odeszła i Miki sam kroczy z nami przez las. Coraz wolniej, z co raz bardziej siwym pyskiem.
Miki
 Raven



CZARNA lat 8, piękna jak "konie w galopie", łagodna jak słoń w składzie porcelany. 50 kilo serca i ogon morderca porcelany. W domu anioł, na spacerze diabeł.
Czarna odeszła, nagle, bez ostrzeżenia. Zostawiła dziurę w sercu i smutek tak wielki.




NOREK lat...jakieś 17, nasz schroniskowiec na tymczasie. Strażnik podwórka, pod bramą dzik i strzała, w łóżeczku rozkoszniak. Nazywany Księciem, Przystojniakiem, Dzikiem, Rencistą, Panem w Dresie, Wuefistą i Kłykciem.
Odszedł powolutku chybocąc się na swoich krótkich nóżkach za Tęczowy Most.

HEPI była z nami króciutko. Lubiła wodę, a gdy zbiegała z górki do jeziorka wyglądała ja całkowicie zdrowy i szczęśliwy pies.



Chciałabym się Pańswu przedstawić.


Mieszkam pod Nowogrodem Bobrzańskim, działam w Zielonej Górze i okolicy.
Opiekuję się psami i kotami, zawodowo, dbam o nie jeśli właściciel nie może.
Jestem psim trenerem, zajmuję się behawiorem psów i kotów.

W moim domu mieszkają 3 psy, Zworka, Lesiu i Miki. Najmłodszy ma 6 lat. Zworka z Mikim ponad 10. Oby były z nami jak najdłużej. Mamy tez koty. Jest ich 7. Najstarsze rodzeństwo - Lula i Spięty, znajda Szarka i trójka jej dorosłych już dzieci - Kminek, Mięta i Malina. I ostatnia Gaga, została nam po tymczasowaniu.

Bywamy domem tymczasowym dla kotów, we współpracy z Inicjatywą Dla Zwierząt i zielonogórskim Schroniskiem.

Jestem wolontariuszem w Schronisku w Zielonej Górze, choć nie udzielam się już tak często, pomagam jak mogę.

Wraz z mężem od 5 lat prowadzimy domowy hotel dla zwierząt.

Psiapsióła - hotel domowy na fejsie    

Kocia matka na fejsie


Uczę się i dokształcam cały czas, na temat zachowań psów i kotów, najczęściej na seminariach i warsztatach. Fascynuje mnie psi nos i psie emocje. Uwielbiam patrzeć jak psu komunikują się miedzy sobą, jak komunikują się z nami.

Miałam marzenie: zrobić ze swojego domu domowy hotel dla psów - udało się :-)


Ciastka dla psa

... z wątróbki i mąki ryżowej

Zanim się wytłumaczę kim jestem i po co to robię.

Proporcje na oko, miałam jakiś kilogram wątróbki wieprzowej, przemieliłam pół kilograma ryżu na mąkę (nie użyłam wszystkiego), do tego dwa jajka. Wątróbkę ugotowałam, zmiksowałam z jajkami, żeby blenderowi lżej było, wymieszałam z mąką i.... zamiast stolnicy i wałkowania i wykrawania, bo dla mnie to za dużo roboty, kulałam ciastczane kuleczki, spłaszczałam i na jakieś 10 minut do piekarnika z termoobiegiem. Gotowe.
Psi nos w ciasteczkach jako dowód, że smakują.

Poprzednią partię robiłam z mąki pszennej, do części dodałam nieudany ser smażony (nie chciał zgęstnieć skubany). Tym razem mąka ryżowa, bo bardziej neutralna, lżej strawna, bezpieczniejsza dla większości psów. Poprzednim razem wałkowałam i wycinałam kwadraciki - dużo bałaganu, i dużo mąki musiałam dodać, by ciasto się nie rwało. Poprzednim razem po upieczeniu i przestygnięciu dosuszyłam ciastka w piekarniku, żeby dłużej się nie psuły - wyszły za twarde i za kruche. Teraz mam taki lekko gliniate.